To tłumaczenie może nie uwzględniać zmian od 2021-08-20 dokonanych w oryginale angielskim.

Możecie podejrzeć zmiany. Aby zapoznać się z informacjami dotyczącymi utrzymywania tłumaczeń tego artykułu, proszę odwiedzić stronę tłumaczeń.

Wprowadzenie do Wolne Oprogramowanie, Wolne Społeczeństwo: Wybrane Eseje Richarda Stallmana

Lawrence Lessig, Profesor prawa, Stanford Law School

Każde pokolenie ma swojego filozofa – pisarza lub artystę, któremu udaje się pobudzić wyobraźnię danych czasów. Czasem ci filozofowie są za takich uznawani, zwykle jednak zajmuje to pokolenia zanim połączenie staje się realne. Rozpoznawani czy nie, czasy są znaczone przez ludzi, którzy mówią o swoich ideałach, czy to poprzez szept wiersza, czy też poprzez podmuch ruchu politycznego.

Nasze pokolenie ma filozofa. Nie jest artstą ani profesjonalnym pisarzem. Jest programistą. Richard Stallman rozpoczął swoją pracę w laboratoriach MIT jako programista i architekt budujący oprogramowanie systemów operacyjnych. Zbudował on swoją karierę na scenie życia publicznego jako programista i architekt tworząc ruch dla wolności w świecie w coraz większym stopniu definiowanym przez „kod”.

„Kod” jest technologią odpowiedzialną za pracę komputerów. Zapisany w oprogramowaniu lub sprzęcie komputerowym, kod jest zbiorem instrukcji, początkowo zapisanych w słowach, który kieruje funkcjonowaniem maszyn. Te maszyny – komputery – w coraz większym stopniu definiują oraz kontrolują nasze życia. Określają one w jaki sposób łączą się telefony oraz co można oglądać w telewizji. Decydują czy film wideo może być nadawany strumieniowo za pośrednictwem łącza szerokopasmowego do komputera. Kontrolują co komputer zgłasza do jego producenta. Te maszyny kierują nami. Kod kieruje tymi maszynami.

Jaką kontrolę powinniśmy mieć nad tym kodem? Jakie zrozumienie? Jaka wolność powinna zostać zapewniona, by równać się z kontrolą, którą on umożliwia? Jaka władza?

Te pytania były wyzwaniem w życiu Stallmana. Poprzez jego pracę i jego słowa pokierował nas, byśmy zobaczyli znaczenie utrzymywania kodu „wolnym”. Nie wolnym w znaczeniu, w którym piszący kod nie są opłacani [po angielsku „free” może znaczyć darmowy/nieodpłatny ale też i wolny przyp. tłum.], ale wolnym w znaczeniu, w którym kontrola budowana przez koderów jest przejrzysta dla wszystkich i każdy ma prawo skorzystać z tej kontroli oraz modyfikować ją tak, jak uzna za stosowne. To jest „wolne oprogramowanie”; „wolne oprogramowanie” jest odpowiedzią na świat budowany w kodzie.

„Wolny”. Stallman lamentuje nad dwuznacznością w jego własnym określeniu. Nie ma w tym nic do lamentowania. Zagadki zmuszają ludzi do myślenia, a to określenie „wolny” jest wystarczająco zagadkowe. Dla uszu współczesnych Amerykanów, „wolne oprogramowanie” brzmi utopijnie, niemożliwie. Nic, nawet obiad, nie jest darmowe. Jak najważniejsze słowa kierujące najważniejszymi maszynami kierującymi światem mogą być „wolne”? Jak trzeźwe na umyśle społeczeństwo może aspirować do takiego ideału?

Jednak dziwny brzęk słowa „wolny” wiąże się z nami, nie z określeniem. „Wolny” ma różne znaczenia, z których tylko jedno odnosi się do „ceny”. Dużo bardziej fundamentalnym znaczeniem słowa „wolny” jest „wolność”, mówi Stallman, w kontekście „wolności słowa”, czy, być może lepiej, w kontekście „wolnej pracy” [tu znów chodzi o to, że po angielsku słowo „free” jest dwuznaczne przyp. tłum.]. Nie wolnej jako darmowej, ale wolnej jako w ograniczonej w kontroli przez innych. Wolne oprogramowanie jest kontrolą, która jest przejrzysta i otwarta na zmiany, tak jak wolne prawa, czy prawa „wolnego społeczeństwa” są wolne kiedy ich kontrola jest poznawalna i otwarta na zmiany. Celem Stallmanowskiego „ruchu wolnego oprogramowania” jest zarówno tworzenie kodu, jak i sprawianie, by był on przejrzysty i podatny na zmiany, poprzez czynienie go „wolnym”.

Czyni się to poprzez mechanizm, którym jest wyjątkowo pomysłowy sposób nazywany „copyleft”, wdrażany poprzez licencję nazywaną GPL. Używając mocy praw autorskich, „wolne oprogramowanie” nie tylko zapewnia to, że pozostanie otwarte i podatne na zmiany, ale także to, że inne oprogramowanie, które korzysta i używa „wolnego oprogramowania” (co w praktyce liczy się jako „praca pochodna”) samo również musi być wolne. Jeśli używasz i przystosowujesz program wolnego oprogramowania, a następnie wydajesz publicznie przystosowaną wersję, to wydana wersja musi być tak wolna, jak wersja pierwotna. Musi być, inaczej prawa autorskie będą złamane.

„Wolne oprogramowanie”, podobnie jak wolne społeczeństwa, ma swoich przeciwników. Microsoft wypowiedział wolnę przeciwko GPL, ostrzegając każdego, kto zechce słuchać, że GPL jest „niebezpieczną” licencją. Jednak niebezpieczeństwa, o których mowa, są w większości iluzoryczne. Inni sprzeciwiają się „przymusowi” w naleganiu GPL na to, by zmodyfikowane wersje również były wolne. Ale warunek nie jest przymusem. Jeśli nie jest przymusem to, że Microsoft odmawia użytkownikom przyzwolenia na dystrybucję zmodyfikowanych wersji swojego produktu Office bez płacenia (przypuszczalnie) milionów, to nie jest przymusem to, gdy GPL nalega, by zmodyfikowane wersje wolnego oprogramowania również były wolne.

Następnie są ci, którzy nazywają przesłanie Stallmana zbyt skrajnym. Ale nie jest ono skrajne. Rzeczywiście, w oczywistym znaczeniu, praca Stallmana jest prostym tłumaczeniem wolności, które nasza tradycja stworzyła w świecie przed kodem. „Wolne oprogramowanie” chciałoby zapewnić, by świat rządzony przez kod był tak „wolny”, jak nasza tradycja, która budowała świat przed kodem.

Na przykład: „Wolne społeczeństwo” jest regulowane przez prawo. Ale są przecież ograniczenia, które każde wolne społeczeństwo nakłada na te regulacje poprzez prawo: żadne społeczeństwo, które utrzymuje swoje prawa w sekrecie, nigdy nie mogłoby być nazwane wolnym. Żaden rząd, który ukrywa swoje przepisy prawne przed rządzonymi, nie mógłby utrzymać się w naszej tradycji. Prawo kontroluje. Ale robi to sprawiedliwie tylko wówczas, gdy robi to w sposób widoczny. A prawo jest widoczne tylko wówczas, gdy jego warunki są znane i możliwe do kontrolowania przez tych, których kontroluje, bądź poprzez agentów tych, których kontroluje (prawników, ciała ustawodawcze).

Ten warunek prawa wykracza poza pracę ciał ustawodawczych. Pomyśl o praktyce prawa w amerykańskich sądach. Prawnicy są zatrudniani przez klientów po to, by przyspieszać ich interesy. Czasem te interesy są przyspieszane poprzez spory. W trakcie tych sporów, prawnicy piszą akta sprawy. Akta te wpływają na opinie pisane przez sędziów. Te opinie decydują kto wygra daną sprawę lub czy dane prawo jest zgodne z konstytucją.

Cały materiał w tym procesie jest wolny w znaczeniu, o którym mówi Stallman. Spisy prawne są otwarte i wolne do użytku dla innych. Te argumenty są przejrzyste (co oznacza co innego, niż mówienie, że są dobre) i ich tok myślenia może być wykorzystywany bez zgody oryginalnych prawników. Opinie, które tworzą, mogą być cytowane w kolejnych aktach sprawy. Te zaś mogą być kopiowane i wykorzystywane w kolejnych aktach lub opiniach. „Kod źródłowy” amerykańskiego prawa jest z założenia i z zasady otwarty i wolny dla każdego do użycia. I prawnicy go używają - jest bowiem miarą dobrych akt sprawy to, że osiągają kreatywność poprzez wykorzystanie tego, co wydarzyło się wcześniej. Źródło jest wolne; kreatywność i ekonomia są zbudowane na jego fundamentach.

Ta ekonomia wolnego kodu (mam tu na myśli wolny kod prawny) nie sprawia, że prawnicy głodują. Firmy prawnicze mają dość powodów, by produkować kolejne akta sprawy, nawet jeśli to co stworzą będzie mogło być wykorzystane i kopiowane przez kogokolwiek innego. Prawnik jest rzemieślnikiem; jego lub jej produkt jest publiczny. Jednak rzemiosło nie jest dobroczynnością. Prawnicy są opłacani; publiczność nie wymaga takiej pracy za darmo. Zamiast tego ekonomia kwitnie, z dalszą pracą dodawaną do wcześniejszej.

Możemy wyobrazić sobie praktykę prawną, która byłaby inna – akta sprawy i argumenty, które byłyby utrzymywane w tajemnicy; orzeczenia, które ogłaszałyby wynik, ale nie tok rozumowania. Prawa, które byłyby utrzymywane przez policję, ale nie byłyby publikowane komukolwiek innemu. Regulacje, które operowałyby bez wyjaśniania ich reguł.

Możemy wyobrazić sobie takie społeczeństwo, ale nie możemy wyobrazić sobie nazywania go „wolnym”. Niezależnie od tego czy pobudki takiego społeczeństwa byłyby lepsze lub skuteczniej przydzielone, takie społeczeństwo nie mogłoby być znane jako wolne. Ideały wolności, życia w wolnym społeczeństwie, wymagają więcej niż skutecznego zastosowania. Zamiast tego, otwartość i przejrzystość są ograniczeniami, w których obrębie system prawny jest budowany, nie opcjami, które mogą zostać dodane, jeśli jest to wygodne dla przywódców. Nie inaczej powinno być w przypadku życia rządzonego przez kod oprogramowania.

Pisanie kodu nie jest sporem. Jest lepsze, bogatsze, bardziej produktywne. Prawo jest oczywistym przykładem tego jak kreatywność i pobudki nie zależą od perfekcyjnej kontroli nad tworzonym produktem. Podobnie jak jazz, powieści, czy architektura, prawo jest budowane na wcześniejszej pracy. To dodawanie i zmienianie jest tym, czym zawsze jest kreatywność. Wolne społeczeństwo to takie, które zapewnia, że jego najważniejsze zasoby pozostaną wolne właśnie w tym znaczeniu.

Książka ta po raz pierwszy zbiera pisma i wykłady Richarda Stallmana w sposób, który jasno ukazuje ich subtelność i siłę. Eseje dotyczą szerokiego spektrum tematów, od praw autorskich do historii ruchu wolnego oprogramowania. Dotyczą wielu argumentów, które nie są szeroko znane, a wśród nich szczególnie wnikliwą relację ze zmieniających się okoliczności, które czynią prawa autorskie w świecie cyfrowym podejrzanymi. Będą służyć jako zasób dla tych, którzy chcą zrozumieć sposób myślenia tego potężnego człowieka – potężnego w swoich pomysłach, swojej pasji i swojej integralności, nawet jeśli bezsilnego w każdy inny sposób. Będą inspirować innych, którzy skorzystają z jego pomysłów i będą budować na ich podstawie.

Nie znam Stallmana dobrze. Znam go na tyle, by wiedzieć, że jest człowiekiem, którego ciężko lubić. Jest zdeterminowany, często niecierpliwy. Jego złość może wypalić równie dobrze na przyjaciela, jak na wroga. Jest bezkompromisowy i wytrwały; cierpliwy w obu.

Jednak kiedy nasz świat nareszcie zacznie rozumieć siłę i niebezpieczeństwa kodu – kiedy zobaczy, że kod, podobnie jak prawa czy rząd, musi być przejrzysty, by być wolnym – wtedy spojrzymy znowu na tego bezkompromisowego i wytrwałego programistę i zrozumiemy wizję, o którą walczył, by uczynić ją realną: wizję świata, w którym wolność i wiedza może przetrwać pracę kompilatora. Zobaczymy wtedy, że żaden inny człowiek poprzez swoje czyny czy słowa nie zrobił tak wiele, by uczynić możliwą tę wolność, którą następne społeczeństwo może mieć.

Nie zdobyliśmy jeszcze tej wolności. Nadal możemy zawieść w zabezpieczeniu jej. Niezależnie od tego czy nam się uda, czy polegniemy, w tych esejach znajduje się obraz tego, czym ta wolność może być. A w życiu, które jest odpowiedzialne za te słowa i pracę, znajduje się inspiracja dla każdego, kto chciałby, podobnie jak Stallman, walczyć o stworzenie tej wolności.

Lawrence Lessig
Profesor prawa, Stanford Law School.


Dowiedz się więcej o Free Software, Free Society: The Selected Essays of Richard M. Stallman.